SuperMusic.sk
Szedł wczoraj tędy gość wydłużał dumnie krok z okna widziałem go więc wytężyłem wzrok na flecie chorał grał melodię niczym dzwon i był w niej cały żal cudowny długi ton a ja widziałem nagle że to on Pobiegłem za nim wnet w koszuli niczym duch a pośród śmieci stert brzęczały stada much i boży świat już spał pierzyna koi znój idylla sennych ciał gdy miłość stoczy bój mnie tylko ciągle dręczył pytań rój Ja za nim biegłem w ślad on miał nerwowy chód ze skóry węża płaszcz i bił od niego chłód i spojrzał na mnie zły ten bardzo dziwny pan na twarzy ślady blizn i ciało pełne ran a ja wiedziałem nagle skąd go znam I brak mu było tchu więc drżał ten dziwny gość ten flet pożyczył mu sam mistrz Hieronim Bosch księżyc przyświecał nam utonął w nocy dzień ja domokrążcy cień lecz już wiedziałem że to Darmodziej mój Darmodziej Mój Darmodziej losu pan z duszą wędrownika on hula w snach naszych snach światła dnia unika mój Darmodziej piękne zło jad ma pod językiem gdy sprzedaje wszystkim nam igły ze słownikiem Szedł wczoraj tędy gość słyszałem fletu zew lecz go dosięgła złość i w ziemię wsiąkła krew podniosłem jego flet i zabrzmiał niczym dzwon i był w nim żal i gniew cudowny długi ton i pomyślałem nagle że ja to on Wasz Darmodziej losu pan z duszą wędrownika ja hulam w snach waszych snach światła dnia unikam wasz Darmodziej piękne zło jad mam pod językiem sprzedaję wam wszystkim wam igły ze słownikiem

💬 Komentáre

Komentáre budú implementované v ďalšej verzii.