Raz tak ślimak miał,
że się bardzo bał,
nikt dziś nie odtworzy
czym on się tak strwożył,
że po prostu wziął i zwiał.
Przez porębę i przez las
osiągnął nawet niezły czas,
w godzinę pół metra,
tak się biedak spietrał,
że do dechy wciskał gaz.
Aż tu na zakręcie – pech –
tam gdzie powój rósł i mech
coś nie wyszło chyba,
zatrzymał się na grzybach,
kraksa, że zapiera dech.
Dwa zające, łoś i miś
położyły go pod liść
tak, jak pod pierzyną,
jeśli gdzieś nie zginął,
to leży tam do dziś.
A gdyby tak wziął wóz,
albo chociaż autobus,
nie byłoby trzeba
smutno dzisiaj śpiewać
smutny Ślimak Blues.
💬 Komentáre
Komentáre budú implementované v ďalšej verzii.