SuperMusic.sk
Widzimy się co dzień na schodach w metrze, gdy ona jedzie na dół – ja na powierzchnię Ja wracam z nocnej zmiany, a ty pracujesz rano Ja jestem niewyspany, ty z twarzą zatroskaną A schody jadą, choć mogłyby stać na stacji Jerzego z Podebrad Praga o szóstej jeszcze sennie ziewa i tylko my naiwni – robimy co trzeba Ja spieszę się z kliniki, gna do kiosku ona Zmęczone dwa trybiki, dwie wyspy wśród miliona A schody jadą, choć mogłyby stać na stacji Jerzego z Podebrad. Choć o tej samej porze - randki są ruchome, bo w tym tandemie każdy jedzie w swoją stronę Ja w lewo, ona w prawo nie ma odwrotu ją czeka Rude pravo a na mnie pusty pokój A schody jadą, choć mogłyby stać na stacji Jerzego z Podebrad. Na czarodziejskich schodach czuję w sercu drżenie, gdy kioskareczka Ewa śle mi swe spojrzenie W pospiechu ledwie zdążę powiedzieć - „witam z rana”, bo całowania w biegu surowo się zabrania A schody jadą, choć mogłyby stać na stacji Jerzego z Podebrad A Praga drzemie i nic jeszcze nie wie o dwojgu zakochanych, zapatrzonych w siebie Już tęsknią nasze włosy pędem rozwiane do tego, co nas czeka do tego, co nieznane A schody jadą, choć mogłyby stać na stacji Jerzego z Podebrad.

💬 Komentáre

Komentáre budú implementované v ďalšej verzii.