SuperMusic.sk
Ujrzałem kometę po niebie płynęła chciałem jej zaśpiewać lecz zaraz zniknęła zniknęła jak łania w leśnym zagajniku w oczach mi została garść złotych grosików Pieniążki ukryłem pod dębu gałęzie gdy znowu przyleci nas już tu nie będzie nikogo nie będzie próżno się spodziewać widziałem kometę chciałem jej zaśpiewać O wodzie o trawie o lesie o śmierci z którą nie można pogodzić się o zdradzie miłości o świecie no i o ludziach żyjących na naszej planecie Na dworcu gwieździstym wagony bezpańskie pan Kepler rozpisał prawidła niebiańskie szukał i ustalił dzięki swej lunecie prawa które ciążą śmiertelnym na świecie Wielkie i odwieczne tajniki przyrody że tylko z człowieka człowiek się urodził że korzeń z gałęźmi dąb wielki buduje a krew naszych myśli kosmosem wędruje Widziałem kometę jak relief świetlisty rzeźbiony rękami dawnego artysty chciałem się wspiąć w górę dotknąć jej zmysłami zostałem sam nagi z pustymi rękami Jak posąg Dawida z marmuru białego sięgałem choć wzrokiem do nieba samego gdy znowu nadleci ach pycho chełpliwa nas już tu nie będzie ktoś inny jej zaśpiewa O wodzie o trawie o lesie o śmierci z którą tak trudno pogodzić się o zdradzie miłości o świecie będzie to piosenka o nas i komecie

💬 Komentáre

Komentáre budú implementované v ďalšej verzii.