KOMETA (PL-tłum. Adam Kozłowski)
Spostrzegłem kometę, w obłokach leciała
Chciałem jej zaśpiewać, lecz gdzieś się podziała
Zniknęła jak łania w lesie, gdzie grań łączki
W oczach mi rozbłysły dwa złote pieniążki
Pieniążki schowałem do dziupli pod dębem
Gdy znowu przyleci, nas już tu nie będzie.
Nas już tu nie będzie, ach pycho zdradliwa
Ujrzałem kometę, chciałem jej zaśpiewać
O wodzie, o trawie, o lesie
O śmierci, z którą przyjdzie zmierzyć się.
O zdradzie, miłości, o świecie
I o tylu ludziach, co żyli na tej planecie.
Gwiezdny zawiadowca wagony przydziela
Pan Kepler napisał trzy prawa Keplera
Szukał, aż odnalazł w kosmicznych rozewiach
Tajemnicę, którą każdy nosi w trzewiach
Wielkie i odwieczne prawidło przyrody,
Że tylko z człowieka człowiek się narodzi
Że korzeń z witkami własny dom buduje,
A krew naszych przodków do życia rajcuje.
Na na na.....
Ujrzałem kometę, była jak relief
Z pod ręki artysty, który już nie żyje
Pchałem się do nieba, głupiego odwaga
Marność rozebrała cwaniaka do naga.
Jak posąg Dawida wykuty w marmurze
Stałem i patrzyłem na jej ogon w górze
Gdy znowu przyleci, ach pycho zdradliwa
Nas już tu nie będzie, ale inny jej zaśpiewa
O wodzie, o trawie, o lesie
O śmierci, z którą przyjdzie zmierzyć się.
O zdradzie, miłości, o świecie
Będzie to piosenka o nas i komecie.
💬 Komentáre
Komentáre budú implementované v ďalšej verzii.